Tanzania
Safari
Podróżnie
Rys. Trasa Polska-Tanzania
Na wymarzone safari wyruszam rankiem, zaraz po śniadaniu, z hotelu w Aruszy (Arusha). Terenówka z napędem na cztery koła będzie przez cały dzień naszym środkiem transportu i jedynym schronieniem. Wjeżdżamy w samo serce dzikiej przyrody i w zestawieniu z bezkresnym pejzażem nasz „pancerzyk cywilizacji” wydaje się nagle bardzo kruchy...
Fot. Tanzania – pojazd safari
Po kilku kwadransach jazdy przez nieco monotonny pejzaż wschodniej Afryki wita nas oszołamiająca panorama krateru Ngorongoro. Takie zagłębienie na szczycie wulkanu w języku geologów nazywa się kalderą. To pozostałość po potężnym wybuchu, który kilka milionów lat temu odmienił krajobraz tej krainy. Kalderę otaczają jeziora: Eyasi i Manyara od południa oraz Natron od północy.
Z góry rozpościera się widok na pustkowie, urozmaicone gdzieniegdzie plamami zieleni, wodnymi „oczkami” oraz maleńkimi czarnymi punktami – o tym, że są to gigantyczne, kilkunastometrowe akacje przekonaliśmy się dopiero na dole. Tak pewnie czuł się Guliwer, wędrując z królestwa Liliputów do krainy olbrzymów.
Fot. Panorama krateru Ngorongoro
Na dno krateru prowadzi tylko jedna droga, od zachodu. Zjazd jest ryzykowny, zwłaszcza po porze deszczowej.
Fot. Stanowisko obserwacyjne na dnie krateru
Ze względów bezpieczeństwa podczas podróży przez nieckę Ngorongoro nikomu nie wolno opuszczać samochodu - wysiąść można tylko w dwóch strzeżonych strefach piknikowych. Podczas postojów przez lornetki i teleobiektywy szukamy okazów lokalnej fauny. W bajorku, kilka metrów od nas, chłodzi się stado hipopotamów.
Fot. Bajoro z hipopotamami w Ngorongoro
Krajobrazy – przynajmniej na początku - wydają się zaskakująco różnorodne. Nie mogę się zdecydować, czy podziwiać piękno pejzaży, czy skupić całą uwagę na wypatrywaniu zwierzyny.
Fot. Krajobrazy „upolowane” na safari w Ngorongoro
I wreszcie – jest!
Wypatrzony wśród traw Jego Królewska Mość - z małżonką, podczas poobiedniej sjesty. Jak widać, obecność grupki „paparazzich” nie zrobiła na nich żadnego wrażenia.
Fot. Leniwa para
Król lew chyba przyniósł mi szczęście, bo w ciągu następnych kilku godzin zdołałem „złowić” jeszcze sporo niezwykłych okazów.
Fot. Afryka naprawdę dzika
Tak oswoiliśmy się z afrykańskim pejzażem, że w pewnym momencie widok stadka słoni, przechodzącego przez drogę, wydał się nam całkowicie naturalny.
Fot. Rodzina słoni
Takie obrazki mogą być jednak mylące. Na zdjęciu poniżej - najgroźniejsze zwierzęta tej krainy – wyjątkowo nerwowe i agresywne afrykańskie byki. Nie przepadają za turystami i trudno powiedzieć, kto przed kim ukrywa się za krzakami...
Fot. Najbardziej niebezpieczne zwierzę Tanzanii
Część terenów Parku Narodowego Serengeti, do którego należy Ngorongoro, pozostawiono rdzennym mieszkańcom tych ziem – Masajom. To doskonali biegacze, naród pasterzy-wojowników, którzy podobno święcie wierzą, iż każda krowa na świecie – zgodnie z wolą bożą – powinna należeć do nich. My mieliśmy okazję odwiedzić ich wioskę, gdzie życie toczy się leniwym rytmem, a jedynymi dostępnymi napojami są mleko i krew zwierząt. Na pierwszy rzut oka czas zatrzymał się tu w zamierzchłej przeszłości, a cały postęp cywilizacyjny wydaje się zupełnie nierealny.
Masajowie przyjęli nas ciepło, pięknym tańcem powitalnym. Taniec powitalny możecie zobaczyć TUTAJ
Po zwyczajowej wymianie uśmiechów na dolary chętnie pozowali do zdjęć w tradycyjnych strojach ludowych :)
Fot. Wioska Masajów
Czy jednak następne pokolenie będzie chciało żyć tak, jak ich rodzice? Te maluchy uczyły się właśnie liczyć - po angielsku.
Fot. Zapowiedź zmian? Szkoła w ortodoksyjnej wiosce Masajów
Do tej pory przyglądaliśmy się Tanzanii głównie z bliska, koncentrując się na szczegółach.
Na koniec czas na zmianę perspektywy – przed nami emocjonujący lot balonem! Musimy zerwać się bardzo wcześnie, bo balon rozkładany jest do lotu tuż przed wschodem słońca.
Fot. Przygotowanie balonu do podniebnego safari
Nawet jeśli balon wydawał się konstrukcją podejrzaną i niezbyt bezpieczną, to zaraz po starcie wyzbyliśmy się przynajmniej części obaw, bez reszty pochłonięci podziwianiem widoków.
Fot. Krajobraz Tanzanii - widok z balonu
Raz jeszcze oglądamy ten niezwykły świat w jakiejś rozciągającej się aż po horyzont, realistycznej miniaturze.
Fot. Słonie z lotu ptaka
Lot trwa niespełna godzinę, ale to wystarczy, by wszystko, co wydawało się nam tak dobrze znane i oczywiste, że aż banalne, zobaczyć raz jeszcze, świeżym okiem. Zwłaszcza, gdy człowiek zmaga się przy tym z lękiem wysokości...
Fot. Tanzania z podniebnej perspektywy
Czas wracać na ziemię. Ostatni rzut oka, ostatni zachwyt i... droga powrotna do hotelu.
Fot. W Tanzanii droga do hotelu nigdy nie jest nudna
Niełatwo zasnąć po tylu wrażeniach, ale jutro musimy być w formie. Przed nami ZANZIBAR – wyspa przypraw i smaków.
Od Kuchni
W trakcie trwającego kilka dni safari nie mieliśmy okazji spróbować lokalnej kuchni. Za każdym razem, gdy otwierałem hotelowy lunch-box, marzyłem o zjedzeniu czegoś „naprawdę tanzańskiego”.
Fot. Przykładowy lunch-box
Tylko raz udało mi się namówić przewodnika, by podczas postoju w wiosce poprosił jedną z mieszkanek o przygotowanie dla nas posiłku. Nie oczekiwaliśmy niczego specjalnego - chcieliśmy po prostu spróbować lokalnej kuchni.
Po dłuższej chwili pani domu przyniosła nam gorące danie. Była to typowa potrawa tego regionu, na bazie UGALI (papki z mąki kukurydzianej) oraz kurczaka. Przyrządzona na ostro, z dodatkiem zieleniny, która akurat była pod ręką.
Fot. Ugali z kurczakiem
Odnaleźliśmy ją potem w menu naszego hotelu – wyglądała bardziej elegancko, ale smakowała podobnie.
Z hotelowego jadłospisu zainspirowała mnie szczególnie zupa krewetkowa w stylu afrykańskim, którą postanowiłem odtworzyć w domowej kuchni. Przepis znajdziecie tutaj.
Fot. Zupa krewetkowa w stylu afrykańskim
Porady
DOKUMENTY: Do uzyskania jednokrotnej wizy turystycznej uprawniającej do pobytu na terenie Tanzanii potrzebne są następujące dokumenty:
- paszport ważny co najmniej 180 dni po dacie zakończenia podróży
- aktualne zdjęcie
- wypełniony wniosek wizowy
- kopia potwierdzenia rezerwacji lotniczej w obie strony
Wnioski można składać przez internet, czas oczekiwania na realizację – 2-3 tygodnie (w zależności od trybu – ekspresowego lub normalnego). Wizę można otrzymać także w Ambasadzie RP w Dar es Salaam. Koszt wizy – 50 euro.
Polskie placówki dyplomatyczne
Ambasada RP w Dar es Salaam
63, Aly Khan Road, Dar es Salaam, Tanzania
tel.: (00-255 22) 211 52 71
fax: (00-255 22) 211 58 12
e-mail: polamb@wingrouptz.com; pol@intafrica.com
Przedstawicielstwa dyplomatyczne akredytowane w Polsce (lub najbliższe)
Ambasada Zjednoczonej Republiki Tanzanii
Theaterplatz 26
D-53177 Bonn
tel.: (0-0 49 228) 35 80 51-54
fax: (0-0 49 228) 35 82 26
tzbonn.habari@t-online.de
www.tanzania-gov.de
Zaleca się zdeponowanie paszportu w sejfie hotelowym i noszenie przy sobie jego fotokopii.
Zawsze dobrze mieć przy sobie wizytówkę swojego hotelu – jak w każdym kraju, w którym nie wszyscy mówią po angielsku.
SZCZEPIENIA: Przed wyjazdem zapoznajcie się z wymaganymi szczepieniami. Niektóre z nich trzeba wykonać na 4-6 tygodni przed planowanym przylotem. Książeczkę szczepień zabieramy ze sobą - może się okazać niezbędna przy kontroli granicznej na lotnisku.
KIEDY JECHAĆ: Tanzania leży w strefie klimatu podrównikowego. Pora sucha trwa tu od czerwca do września/października, pora deszczowa - od listopada do kwietnia. Temperatury są wysokie i dość wyrównane – przez cały rok oscylują między 27-32 stopnie Celsjusza. Temperatura wody w oceanie nie spada poniżej 25 stopni C. W porze deszczowej trzeba liczyć się z regularnymi i dość intensywnymi opadami, dlatego najlepszy czas na podróżowanie po Tanzanii to okres od czerwca do września. Jeśli wybieramy się na Kilimandżaro, warto zaplanować wyprawę na styczeń, luty lub wrzesień, bo w miesiącach letnich panują tam zbyt duże... chłody.
BAGAŻ: Na foto-safari - prócz sprzętu do fotografowania i filmowania - warto zabrać ze sobą mocną lornetkę, która umożliwi wypatrzenie zwierząt w różnych zakamarkach sawanny. Niezbędne są okulary przeciwsłoneczne, lekkie czapki lub kapelusze do osłony głowy oraz przewiewne ubrania (przez szacunek dla miejscowej kultury unikamy mini-spódniczek, prześwitujących ubrań oraz strojów plażowych). Przydadzą się też kosmetyki ochronne z mocnym filtrem UV oraz środki zabezpieczające przed owadami (repellenty), a także parę opakowań chusteczek nasączonych płynem antybakteryjnym.
WALUTA: Najlepiej sprawdzają się dolary w niskich nominałach. Dolary na tanzańskie szylingi najkorzystniej wymieniać w kantorach, można też wybierać gotówkę z bankomatów (oznaczonych skrótem ATM). Uwaga: wymiana banknotów dolarowych starego wzoru (tj. sprzed 2000 r.) może nastręczać znacznych trudności. Bardzo często sami turyści traktowani są jak chodzące bankomaty, a lokalsi zamiast karty i PIN-u używają rozbrajającego uśmiechu i wszechobecnego „hakuna matata” :)
Orientacyjny kurs szylinga tanzańskiego na polskie złote: 10 zł=5000TSh
ZALECENIA: W upalnym klimacie trzeba cały czas pamiętać o nawadnianiu organizmu. Ze względów epidemiologicznych zaleca się picie wyłącznie butelkowanej lub przegotowanej wody (dotyczy to także soków owocowych – najbezpieczniej pić te z kartonów lub butelek). Lepiej unikać także degustacji miejscowych lodów.
OBYCZAJE: Podobnie jak w każdym kraju uprzejmość wymaga, by przed zrobieniem komuś zdjęcia zapytać go o zgodę. Tanzańczycy raczej unikają obiektywów turystów, wielu z nich uważa, że fotografowanie ludzi kradnie im dusze, ale na szczęście nie wszyscy :)
Targowanie się jest tu ważnym elementem kultury handlu, dlatego nabywając rozmaite pamiątki warto się targować. Cenę można zbić nawet o połowę, choć nie jest ona ostateczna, bo przed zapłatą przy kasie dorzuca się jeszcze „pod ladą” parę groszy sprzedawcy, z którym prowadziło się rozmowy.
Przyjęte jest dawanie napiwków przewodnikom, a także taksówkarzom oraz kierowcom transportu prywatnego, załatwianego np. przez hotel. Standardowy napiwek to ok. 5 dolarów.
KULINARIA: Z wyjątkiem Zanzibaru, zwanego „wyspą przypraw”, kuchnia Tanzanii jest raczej monotonna i pozbawiona smaku, bo wg tubylców jedzenie ma przede wszystkim sycić głód na długi czas. Na terenach nadmorskich w jadłospisie dominują owoce morza i ryby, ludy Bantu żywią się głównie wysokokalorycznym pieczonym mięsem (tzw. nyama choma), natomiast w diecie Masajów przeważają dania na bazie kukurydzianej papki, zwanej ugali. Kawa, podawana w lokalnych kawiarenkach, jest niezbyt smaczna – najlepsze ziarno z miejscowych upraw przeznaczone jest zazwyczaj na eksport. Kto ma ochotę na degustację alkoholi, może zamówić wódkę konyagi lub lokalne piwo (np. serengeti czy safari lager).
Ciekawostka
W Tanzanii nie można mieć włosów dłuższych niż 36 cm.